guyglodis learningwarereviews humanscaleseating Cheap NFL Jerseys Cheap Jerseys Wholesale NFL Jerseys arizonacardinalsjerseyspop cheapjerseysbands.com cheapjerseyslan.com cheapjerseysband.com cheapjerseysgest.com cheapjerseysgests.com cheapnfljerseysbands.com cheapnfljerseyslan.com cheapnfljerseysband.com cheapnfljerseysgest.com cheapnfljerseysgests.com wholesalenfljerseysbands.com wholesalenfljerseyslan.com wholesalenfljerseysband.com wholesalenfljerseysgest.com wholesalenfljerseysgests.com wholesalejerseysbands.com wholesalejerseyslan.com wholesalejerseysband.com wholesalejerseysgest.com wholesalejerseysgests.com atlantafalconsjerseyspop baltimoreravensjerseyspop buffalobillsjerseyspop carolinapanthersjerseyspop chicagobearsjerseyspop cincinnatibengalsjerseyspop clevelandbrownsjerseyspop dallascowboysjerseyspop denverbroncosjerseyspop detroitlionsjerseyspop greenbaypackersjerseyspop houstontexansjerseyspop indianapoliscoltsjerseyspop jacksonvillejaguarsjerseyspop kansascitychiefsjerseyspop miamidolphinsjerseyspop minnesotavikingsjerseyspop newenglandpatriotsjerseyspop neworleanssaintsjerseyspop newyorkgiantsjerseyspop newyorkjetsjerseyspop oaklandraidersjerseyspop philadelphiaeaglesjerseyspop pittsburghsteelersjerseyspop sandiegochargersjerseyspop sanfrancisco49ersjerseyspop seattleseahawksjerseyspop losangelesramsjerseyspop tampabaybuccaneersjerseyspop tennesseetitansjerseyspop washingtonredskinsjerseyspop
Newsy z regionu — Thursday 7.08.2014

Z Michałem Szulimem z zespołu Plateau rozmawiamy o drodze, którą przebył, po to, by osiągnąć obecny muzyczny stan.

 

 

 

 

 

„(…) Do mnie mów, mów – ogłusz mnie słowami,
Wierszem, który znam na pamięć.
Mów, mów – w Ciebie zasłuchany
Już nie zasnę dziś. (…). Plateau „Niebezpiecznie piękny świt” .

Sylwia Kowalska: Na rynku muzycznym działacie już 14 lat. Przyznaj się, czy na początku swojej drogi nie chciałeś być drugim Kurtem Cobainem?

Michał Szulim: Byłem na pewno zafascynowany zespołem „Nirwana”, aczkolwiek nasz zespół od początku miał inne założenia jeśli chodzi o granie, o podejście do muzyki. Ale był to z całą pewnością zespół, który bardzo silnie na mnie zadziałał. Jak i pewnie na większość mojego pokolenia. Była to jedna z inspiracji, lecz patrząc na to z perspektywy – bardzo, bardzo odległa.

plat

Rok po roku osiągaliście coraz większy sukces. Nie było takiego momentu,  że do głowy zaczęła uderzać Ci „sodówka”?

Właśnie dlatego, że to było z roku na rok, a nie nagle, nie było szału. Wróciliśmy na tę właściwą drogę. Ale mamy do tego wszystkiego bardzo duży respekt i szacunek.

Wasz Zespół powstał w Wołominie. Mieszkałeś tam. Przyznajesz się do wołomińskich korzeni?

Tak, jak najbardziej. Nawet w zapowiedziach oficjalnych funkcjonujemy jako zespół z Wołomina. Obecnie z Wołomina mamy obecnie trzech chłopaków w zespole. To są nasze korzenie i o tym zawsze będziemy pamiętali.

Z której płyty jesteś najbardziej dumny?

Najbardziej dumny jestem dwóch płyt: z „Projektu Grechuta” a także z pierwszej płyty, która powstała po wielu latach zbierania materiału i która była dla nas najważniejsza. Zobaczyliśmy wtedy, jak to jest nagrywać w studiu. To był kamień milowy dla naszego młodego zespołu.

„Projekt Grechuta” stał się głośnym wydarzeniem muzycznym. Spodziewałeś się takiego sukcesu?

Nie, myślałem, że to będzie troszkę inaczej. Po wydaniu płyty wydarzyło się parę fajnych rzeczy. Cieszę się, że te nasze interpretacje spodobały się społeczeństwu, że gramy cały czas duże koncerty, że ludzie przychodzą, że czasem brakuje biletów, że tyle osób się do na przyłączyło. Fajnie, że ten projekt zyskał uznanie wśród publiczności.

Masz w sobie coś z cyrkowca?

Tak, ja mam słabość do cyrku. Jest taki festiwal w Lublinie, który reprezentuje sztukę cyrkową. Raz tam byłem i zachwyciłam się tym. Ogólnie lubię takie branie w nawias rzeczywistości. Ludzie z cyrku nakładając maski klauna mogą powiedzieć dużo więcej niż tacy normalni artyści. Ja zawsze miałem słabość do zespołów, którzy występują w przebraniach.

A z poety?

Trochę to słowo na wyrost, bo poetą dziś jest także  … dziewczynka, która ma 15 lat i pisze na blogu swoje wiersze… Pamiętajmy, że poetą był Miłosz, czy Szymborska. Także to określenie jest na wyrost, ale staram się pisać słowa, oddziaływujące na innych ludzi.

Daliście kilkaset koncertów w kraju i za granicą. Utkwił Ci w pamięci któryś występ?

Zawsze jest ogromna trema, nigdy nie wiadomo jak się to potoczy, jaka będzie publiczność. Nie wiadomo, czy patenty, które działają na ludzi zadziałają ponownie. Ale doświadczenie trzeba zdobywać. My jesteśmy zespołem koncertowym i uwielbiamy to.

A z ostatnich koncertów utkwił mi w głowie ten po śmierci Marka Jackowskiego. On był naszym gościem podczas koncertu. Zmarł w sobotę, a piątek mieliśmy mieć z nim mieć koncert w „Piwnicy Pod Baranami”. Dla niego to był taki powrót po 40 latach. Okazało się, że Marek zmarł i trzeba było podjąć decyzję czy gramy. Zagraliśmy, ale był to koncert szczególny, poświęcony Markowi Jackowskiemu. Innym koncertem, który pewnie będę pamiętał do końca życia, był koncert na Przystanku Woodstock, na którym byliśmy na zaproszenie Jurka Owsiaka. Słuchało nas wówczas pół miliona osób i było to coś niewiarygodnego. Energia od takiej ilości osób jest tak ogromna, że nie da się jej opisać.

Czujesz jeszcze tremę przed wyjściem na scenę?

Tak, za każdym razem. Może czwarty koncert pod rząd jest luźniejszy, ale trema jest. I dobrze bo ona motywuje.

Współpracowałeś z mnóstwem znanych muzyków. Masz swoich ulubieńców? A może z kimś pracowało Ci się ciężko?

Każdy pochodzi z różnych bajek muzycznych. Był Lech Janerka, Krzysztof Kiliański, Ania Wyszkoni, Wojtek Waglewski, Martyna Jakubowicz, Małgosia Ostrowska, Renata Przemyk, z którą już wcześnie współpracowaliśmy. Myślę, że każdy z nich ma nam coś do zaoferowania. Ale jednak najlepiej skumplowaliśmy się chyba z Markiem Jackowskim. Była to osoba, która bardzo wpłynęła na nasz zespół. Nie mogę nikogo wyróżnić, bo to są naprawdę bardzo fajni ludzie.

Singiel „Niebezpiecznie piękny świt” udał Ci się świetnie. W Internecie pełno jest komentarzy typu: „(…) cudowny utwór”, „piękna muzyka”, „ piękna pieśń”, „extra! Więcej takich piosenek”. Ale zdarzają się też gorsze komentarze: „ zastanawiam się, czy to nie ściąga z jakiegoś  innego kawałka”, „takie sobie siki”… Jak reagujesz na te złe komentarze?

W ogóle nie reaguję. Robimy swoje, a to jak to ktoś odbierze to jest inna sprawa. Jak nagrywaliśmy „Projekt Grechuta”, też dużo osób mówiło żebyśmy tego nie robili. Wiele osób twierdziło, że to będzie strzał w ścianę i jak można na coś takiego się porywać. Ale ja myślę, że po prostu trzeba robić swoje. A odnośnie „Świtu” chyba pozytywne opinie były w większości, z czego wypada się tylko cieszyć.

 A jak radzisz sobie z fankami?

Nie jestem Dawidem Kwiatkowskim i fanki nie rzucają mnie, ani moich kolegów misiami i stanikami. Moja publiczność jest inna, ta która przychodzi na koncerty. Ta publiczność to 35 plus. I są to ludzie faktycznie zainteresowani muzyką.

 Kiedy najbliższy koncert w powiecie wołomińskim?

Niedawno graliśmy tu, nie chcemy, by wołomińska publiczność odczuwała przesyt z powodu zbyt częstych naszych występów. Mieliśmy ostatnio dwa udane koncerty. Podczas Dni Wołomina w maju, w także wcześniejszy w listopadzie 2012 w Kinie Kultura. Zawsze nam się gra bardzo fajnie dla wołomińskiej publiczności. I mamy wówczas większą tremę niż podczas innych koncertów. Nie wiem z czego to wynika, ale podobno najtrudniej gra się w domu.

 

Rozmawiała Sylwia Kowalska

Share

About Author

t.sobiech@2takty.com